12 października 2014

- Prolog -



"Anioły upadłe

pokochały ludzkie miłości

- zostały potępione

okłamały Bożą mądrość

- zesłane na Ziemię

zatraciły się w żądzy i pysznie spoglądając na siebie

- wylądowały w otchłani, gdzie nikt nie szuka...."



Jest wiele upadłych aniołów, niektóre z nich za bardzo pokochały ludzkie kobiety i z miłości odrzucili służbę u Boga, zatracając się w grzechach ludzkich. Pierwszy Upadły: Azazel został wygnany z Nieba przez swą dumę i wywyższanie się ponad stworzenie Boże. Odmówił pokłonu Adamowi – pierwszemu z ludzi. Wiele z nich, na złość Bogu ten grzech sprowadzili na Ziemię. Asmadaj - dawniej anioł chóru tronów, wraz ze swym towarzyszem Adramelechem "pragnęli z Bogiem zrównać się, gardząc wszystkim, co poniżej". Inni Upadli byłi przepełnionieni dumą i pychą. Strąceni z nieba udały się do piekieł, by tam siać nasiona zła. Podaję się, że jeden z dawnych aniołów próbował spalić Niebo, jednak w porę powstrzymano buntownika i wysłano bez nadziei do Piekieł. Mimo, że wybrały one drogę grzechu, zła i cierpienia nie mogły wrócić już nigdy. Choć pragnęły tego z całego anielskiego serca. Wszystkie Anioły kochały Boga i zawsze kochać go będą.


Uznaję się, że Anioł stając się upadłym, traci skrzydła. Wraz z nimi traci cząstkę siebie. Lecz nie traci krwi anielskiej. Choć zmieszana z krwią demonicznego grzechu nadal płynie w żyłach Upadłych Aniołów. Większość ze Strąconych ma w sobie jej tak niewiele, że nie ujawnia się ona nigdy. Jest to skutek dużego przewinienia przez określonego Anioła. Im mniejszy grzech, tym więcej Anielskiej krwi zostaje w ciele Upadłego. Są to zwykle Strąceni, którzy pokochali ludzi i pomagali im pojąć działanie świata oraz współżyli z córkami ludzkimi z miłości do nich. Takich związków rodziły się dzieci pólanielskie i półludzkie nazywane Nefilimami. Inne, zrodzone z ludzkiej kobiet i najciemniejszych istot z piekła były przyjmowane jako Defilimy – mających uczucia w większości były to nienawiść, żal, smutek i zatracenie w sobie.


Bóg zesłał Potop, by wszelkie istnienia zrodzone z Aniołów Upadłych znikły z powierchni Ziemi, Ulewa trwająca czterdzieści dni i czterdzieści nocy przykryła Ziemię wielkim oceanem, który sięgnął najwyższych szczytów górskich. Jednak Strącone Anioły posiadając nadprzyrodzone moce, przeżyły w wodzie kolejne miesiące i po potopie znajdowały sobie nowe kobiety, z którymi płodzili dzieci półanielskie lub póldemoniczne.
Defilmy zazdrościły Nefilimom łagodnego charakteru i możliwością życia w spokoju. Od wieków toczyły wojny o panowanie nad sobą. Nefilimy wraz z kilkoma Upadłymi stworzyli Raj, w którym każda półanielska istota ma prawo się schronić. Raj Nefilimów przez wieki przekształcał się w szkołe. Nauczano tam historii, astrologii, filozofii i walki. Nikt nie wiedział dokładnie, gdzie znajduje się Azyl, lecz każdy z krwią Anioła znalazł drogę do bezpiecznego miejsca.


Nefilimowie są z natury dobrzy, choć cechuje je przebiegłość i nadnaturalna mądrość, posiadają zdolność odczuwania emocji. Między innymi kochają oraz nienawidzą. Jest ich mniej od Defilimów, lecz przewyższają inteligencją i umiejętnościami walki. Dzieci diabłów są jednak okrutne i bezlitosne w stosunku do każdego stworzenia. Krew w żyłach dziecka Upadłego Anioła ujawnia się wraz z dojrzałością istoty. Niektórzy osiągają ten stan szybciej niż inni, niektórzy później, ale waha się to między 15 a 20 rokiem życia.. Każdy Nefilim ma skrzydła jasne, ukryte przed ludzkimi spojrzeniami, Defilimy zaś czarne, jak ich dusze w otchłani. 
 

- A skąd Pan o nich tyle wie? Spotkał Pan choć jednego? - zapytał z dociekliwością Keve.

Kev był uczniem 3 roku nauki w Raju. Porzucony przez matkę w jednej z ciemnych uliczek Londynu, znaleziony przez robotnika i wychowany w domu dziecka.. Zawsze marzył o Tym, żeby wyrwac sie z tamtego miejsca. Śnił o świetle, złotym jak skrzydła, które ukazały mu się w dniu przybycia do Raju. gdy miał 17 lat.

- Oczywiście że spotkałem, spłodziłem kilkoro. - odpowiedział Pan A

 Przez klasę przeleciało zaskoczenie. Żadna istota znajdująca się w tym miejscu nie poznała na własnym ciele gniewu Defilmów czy chociażby spotkała któregoś w swoim krótkim życiu. Każdy kto natknął się na tę ciemną istotę kończył martwy.



Keve usłyszał trąby ogłaszające koniec lekcji i początek obiadu. Wyszedł z sali i znalazł sie w ciemnym korytarzu, w którym kilkanaście dzrzwi otwierało się w tym samym czasie. Na czarnym tle kontrastowały srebrne, niebieskie i białe skrzydła uczniów i blask ich ciała. Każdy z nich miał inny. Kev, jako jeden z nielicznych był złoty. W miarę zbliżania się do schodów, tłum robił sie większy, rozmowy głośniejsze a pomieszczenie jaśniejsze. Chwiejnym krokiem dotarł do welkiej sali przypominającej wnętrze katedry, która była zastawiona ponad pięćdziesięcioma stołami jadalnymi i ławkami. Nie było żadnych okien czy witraży. Jedynym światłem, jakie jarzyło się w pomieszczeniu byli Nefilimowie. Kev zabrał swoją porcje i usiadł przy najbliższym stoliku, choć był juz zajęty przez kilka dziewczyn, zaczął jeść. Czuł spojrzenie na sobie i odwrócił głowę w lewo. Zobaczył zaskoczone spojrzenia.
- Mogę tu usiąść? - zapytał.
- Oczywiście! - Odpowiedziały chórem. Kev wiedział jak działał na tutejsze dziewczyny, ale żadna nie mogła sprostac jego wymaganiom, wszystkie z nich były próźne, dumne i zbyt pewne siebie, co go odpychało.
- Keeeev – Ciągnęła jedna z nich. - Co robisz dziś wieczorem?
- Em, będę ćwiczył na Łuku. Chcesz dołączyć?
Dziewczyna się zmieszała, Poprawiła czarne jak noc włosy i odpowiedziała z lękiem:
- Ja-asne. - usłyszawszy to Kev wstał, wytrzucił resztki z talerza i rzucił niechętne:
- Do zobaczenia.

Postawił kilka kroków i zniknął w holu prowadzącym do pokojów. Coś jednak przykuło jego uwagę. Zatrzymał się i cicho podszedł do okna. Zza niego ujrzał zieloną polanę z kilkoma drzewami owocowymi, przy których lubił często przesiadywać. Dalej ciemny las i góry pokryte śniegiem tak białym, jak kartka papieru gdy brakuje Ci weny na jakąkolwiek twórczość, a Szczytami gór - głęboka czerwień, zbliżająca się w stronę budynków Akademii z prędkością lotu dużych, drapieżnych ptaków. Pogłębiała się i wciąż rosła. Wyleciało z niej kilka istot z czarnymi jak noc skrzydłami, rzucając ogniem i zadając śmierć.